Już wkrótce rozporządzenie MZ przyniesie nam nowy obowiązek w zakresie zatwierdzania wniosków na zaopatrzenie medyczne dla pacjentów, nałożony na lekarzy specjalistów przez NFZ. Tym samym lekarz będzie musiał dodatkowo robić to, co robiła do tej pory pani urzędniczka w dziale obsługi petentów w NFZ.

Odkąd powstała medycyna - to właśnie lekarze zajmowali się zarówno jej praktykowaniem, jak i organizacją opieki nad swoimi pacjentami. Wraz z rozwojem cywilizacji pojawiła się także biurokracja, która z czasem wrosła niemal w każdą sferę naszego życia. Z czasem również zawody medyczne zostały zdominowane przez administrację i z pokorą właściwą służbie zdrowia ograniczyły się wyłącznie do leczenia pacjenta. Jednak jak pokazuje życie - taki stan rzeczy okazał się być nie zawsze korzystny zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy, stanowiąc punkt wyjścia do stosowania przez zarządzającą nimi i innymi pracownikami medycznymi administrację personalnych nacisków i manipulacji.
Zarówno instytucje państwowe, jak i zarządzający placówkami medycznymi, a nie lekarze, jak zwykle uważa społeczeństwo, zyskali decydujący wpływ na organizację pracy personelu medycznego. A przecież to lekarz powinien decydować, ile czasu na przykład należy poświęcić dla konkretnego pacjenta. Nie powinno być tak, że jakakolwiek instytucja czy kadra zarządzająca placówką medyczną narzuca lekarzowi czas 15 minut na przyjęcie jednego pacjenta wraz w wypełnieniem stosu dokumentów do tej wizyty. Mówienie, że wypełnienie czy zatwierdzenie kolejnego dokumentu, odgórnie narzuconego przez administrację zajmuje tylko 2 minuty to nic innego jak odbieranie tego czasu pacjentowi, a nie lekarzowi. Lekarz i tak będzie musiał wykonać swoje obowiązki pracownika, ale tym samym będzie miał te 2 minuty mniej dla pacjenta. To właśnie mogą być te 2 cenne minuty, których zabraknie na utworzenie właściwych relacji lekarz-pacjent, a pacjent poczuje się zwyczajnie pobieżnie potraktowany przez lekarza. Albo przekierowanie przez te 2 minuty uwagi lekarza na wypełnianie kolejnego dokumentu spowoduje, że rozproszony przeoczy jakiś ważny symptom chorobowy u pacjenta. Tak, te 2 minuty mogą zaważyć o czyimś zdrowiu, ale to przecież nie administracji będzie stawiać zarzuty pan prokurator.
Kolejną wątpliwość budzi fakt, czy lekarz - nie będąc pracownikiem NFZ, może w ogóle zatwierdzać jakąkolwiek dokumentację w imieniu NFZ?
I czy w ogóle zlecenie na zaopatrzenie w sprzęt medyczny naprawdę wymaga potwierdzania w specjalnie zakupionym do tego celu oprogramowaniu komputerowym i czy nie powinien być rozliczany na zasadzie recept.
I najważniejsze - czy jest etyczne, abyśmy jako lekarze byli bierni wobec ograniczania nam przez administrację czasu, jaki winniśmy poświęcić naszym pacjentom.